17.02. środa, przedszkole, grupa 5,6 latków

 Witam was kochani :)

Temat dnia: "Ważymy towary"

1. Zabawa ruchowa

https://www.youtube.com/watch?v=atKh_GW09Bk

2.  Zabawy i ćwiczenia pod hasłem "Ważymy nasze zakupy".

To są nasze zakupy: cztery grube książki, cukier, mąka i jedno jabłko





• Nazywanie zakupów.

• Określanie, w jakich sklepach mogły zostać zakupione. 

− W jakim sklepie możemy kupić cukier i mąkę? 

− W jakim sklepie możemy kupić jabłka? 

− W jakim sklepie możemy kupić książki?

• Określanie (na oko), co może być najcięższe, a co – najlżejsze wśród zakupów. (Najcięższe – cztery grube książki, najlżejsze – jabłko). 

− Jak możemy sprawdzić, czy nasze szacowania odnośnie masy (dzieci mówią: ciężaru) się potwierdzają? 

• To jest waga szalkowa. Opiszcie jej wygląd i zasady ważenia.

Jeżeli wasi rodzice lub dziadkowie posiadają taką wagę to zachęcam do zabawy taką wagą.

3. Jak działa waga szalkowa?
https://www.youtube.com/watch?v=9FSwujSJtdg

4.  Słuchanie opowiadania Grzegorza Kasdepke Matematyka – mniam, mniam (z książki Kacper z szuflady). 

Ledwo Kacper wrócił do domu, zaraz zaczął marudzić, że muszę mu pomóc. – A dlaczego ja? – jęknąłem, udając, że jestem bardzo zapracowany. – Dlaczego nie mama? Nie widzisz, że piszę? Ale Kacper wyjaśnił, że mama nie może mu pomóc, bo to chodzi o matematykę, a wiadomo, jak mamy radzą sobie z matematyką. Już chciałem powiedzieć, że na pewno lepiej niż niektórzy ojcowie, gdy do pokoju weszła Magda, moja żona. – Co robicie? – zapytała. – Tata pomaga mi w matematyce! – wypalił Kacper. – Proszę, proszę… – Magda spojrzała na mnie z mieszaniną niedowierzania i podziwu.
– W takim razie nie będę wam przeszkadzała, pójdę do sklepu. Westchnąłem ciężko i wyłączyłem komputer. – No dobra – powiedziałem. – Jak mam ci pomóc? Kacper spojrzał na mnie z powagą. – Musimy upiec ciasteczka – mruknął. – W kształcie figur geometrycznych. Na jutro. – I dopiero teraz mówisz?! – zerwałem się na równe nogi i wybiegłem z pokoju. Ale Magdy już nie było. – No co? – Kacper najwyraźniej nie wiedział, o co mi chodzi. – Przecież wiesz, jak mama radzi sobie z matematyką. – Na pewno lepiej niż ja z piekarnikiem – jęknąłem. – Poradzimy sobie – pocieszał mnie Kacper, wyjmując z kieszeni pomiętą kartkę. – Pani podyktowała nam przepis. Jednak już godzinę później było wiadomo, że raczej sobie nie poradzimy. Na szczęście wróciła Magda. – Co tu się dzieje?! – zapytała, patrząc osłupiałym wzrokiem na zdemolowaną kuchnię. – To trudno wytłumaczyć – mruknął Kacper. – Rozumiesz, matematyka… Magda zrozumiała. Najpierw obsztorcowała nas porządnie, potem wysprzątała kuchnię, a jeszcze potem upiekła pyszne ciasteczka. Trójkąciki, kwadraty, koła, trapezy – pychota! – No, no… – Kacper spojrzał na mnie ze zdziwieniem. – Wiedziałeś, że mama tak dobrze zna się na matematyce? Nie wiedziałem. – A że matematyka może być taka smaczna? Też nie wiedziałem. Ale przecież człowiek uczy się całe życie. 

 Rozmowa na temat opowiadania. 
− Co wspólnego miało pieczenie ciasteczek z matematyką? 
− W jakim kształcie były ciasteczka? 

Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

09.06 wtorek, klasa 6, Geografia

15 maja, język polski, kl. V